ZUS zażądał zwrotu ponad 200 000 zł wypłaconych zasiłków od matki prowadzącej własną firmę – poddał się po starciu z nami.

Opowiem tę historię jako przestrogę dla każdej kobiety, która prowadzi własny biznes i płaci składki na ubezpieczenia społeczne w nadziei, że kiedy zdecyduje się zostać mamą dostanie z ZUS-u pieniądze na utrzymanie siebie i swoich dzieci. Niestety musicie się liczyć z tym, że mogą próbować Wam je zabrać. Oczywiście pieniądze, a nie dzieci 🙂 Powiem Wam, jak się przed tym skutecznie bronić.


Tak było z Anną. Od 2010 roku ma własną działalność gospodarczą. Świetnie sobie radzi jako księgowa, dlatego całkiem nieźle zarabia. Jako podstawę wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne podała w styczniu 2012 roku niemałą kwotę 8.966,88 zł. Zapłaciła od niej składki, a potem zaszła w ciążę. Spokojnie patrzyła w przyszłość, bo przecież należą się jej zupełnie przyzwoite zasiłki – będzie więc miała za co utrzymać siebie i trójkę swoich dzieci. I tak też było. Niestety – do czasu.

Rozumiecie chyba szok jaki przeżyła nasza Anna, kiedy w listopadzie 2019 roku odebrała decyzję z ZUS, z której wynikało, że wzięto pod lupę styczeń 2012 roku i drastycznie obniżono jej podstawę wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne. Organ rentowy uznał, że w tym miesiącu zamiast zadeklarowanej przez naszą bohaterkę kwoty 8.966,88 zł, podstawą wymiaru składek na jej ubezpieczenia społeczne jest tylko 30 % minimalnego wynagrodzenia, czyli marne 450,00 zł. A to oznacza, że zdaniem ZUS-u Anna dostawała o wiele za wysokie zasiłki. Zażądano więc od niej ich zwrotu (ZUS wydał decyzję). I to na podstawie nieprawomocnej decyzji! Anna miała oddać ponad 200 000 zł i to w ciągu 7 dni! Dla matki z trójką dzieci, której jedynym grzechem było to, że pobierała zasiłek macierzyński, żeby mieć za co wykarmić swoje pociechy to był prawdziwy cios.


Po czterech miesiącach ZUS zmienia zdanie – ZUS wydaje nową decyzję!

Na szczęście skończyło się na strachu. Anna poprosiła nas o pomoc (złożyliśmy odwołanie od decyzji ZUS) i oto jej efekty: ZUS się poddał! Dostaliśmy właśnie jego wniosek o umorzenie postępowania sądowego, które wytoczyliśmy w jej obronie. ZUS uznał nasze racje i zmienił swoją decyzję. Teraz stoi na stanowisku, że podstawa wymiaru składek za styczeń 2012 roku to kwota zadeklarowana przez naszą dzielną mamę, czyli 8 966,88 zł. Okazuje się więc, że Anna dostawała zasiłek w takiej wysokości jak trzeba i niczego nie musi zwracać. Załatwiliśmy to wszystko w niecałe 4 miesiące – składając odwołanie od decyzji ZUS!


Jak wygrać z ZUS-em?

Żeby zaoszczędzić Annie ponad 200 000 zł musieliśmy zadać kilka pytań:


1. Czy ZUS miał prawo wydać decyzję dotyczącą zwrotu pobranych zasiłków?

Naszym zdaniem odpowiedź jest oczywista – absolutnie nie! ZUS nie miał żadnej podstawy prawnej do wydania decyzji o zwrocie zasiłku, ponieważ nie była jeszcze prawomocna najważniejsza decyzja o ustaleniu wysokości podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne. A jak można domagać się oddania czegoś, skoro jeszcze nie ma żadnego prawomocnego dokumentu (decyzji ZUS) stwierdzającego wysokość podstawy? Pamiętać przy tym należy, że decyzja ZUS jest prawomocna dopiero wtedy, gdy żadna ze stron postępowania nie złoży od niej odwołania lub nie zapadnie prawomocny wyrok w tej sprawie. Gdyby sąd uznał racje ZUS-u i stwierdził, że podstawa wymiaru składek dla Anny rzeczywiście wynosi 450,00 zł za styczeń 2012 roku, to organ rentowy miałby kluczowy argument pozwalający dochodzić mu zwrotu niesłusznie pobranego zasiłku. I mógłby wydać odpowiednią decyzję nakazującą Annie oddanie pobranych zasiłków (macierzyńskiego, chorobowego, opiekuńczego). Ale tak się nie stało. A to oznacza, że ZUS naruszył przepisy.


2. Czy ZUS może kwestionować podstawę wymiaru składek . zadeklarowaną przez osobę prowadzącą działalność gospodarczą?

Nie! Zgodnie z art. 18 ust. 8 ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych (dalej: „ustawy systemowej”) „(…) podstawę wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe ubezpieczonych, o których mowa w art. 6 ust. 1 pkt 5 i 5 a, stanowi zadeklarowana kwota”. To oznacza, że ubezpieczony przedsiębiorca może dowolnie zadeklarować wysokość podstawy wymiaru składek na swoje ubezpieczenia społeczne. Musi tylko pamiętać, że nie może ona przekroczyć ustawowej wysokości tj. 250 % średniego wynagrodzenia. Nie można zatem uznać, że ZUS jest władny do podejmowania decyzji, czy ubezpieczony powinien odprowadzać składki od minimalnej podstawy, czy od jakiejkolwiek innej. Prowadzi nas to do prostego wniosku – działania ZUS w kwestii obniżenia podstawy wymiaru składek naszej Anny do kwoty 450,00 zł rażąco naruszają przepisy prawa. Dlaczego? Bo ZUS po prostu nie ma kompetencji do ustalania od jakiej podstawy wymiaru składek powinna być odprowadzana składka na ubezpieczenia społeczne. Tak samo uważa Sąd Najwyższy. W uchwale z dnia 21 kwietnia 2010 roku, podjętej w składzie 7 sędziów (sygn. akt: II UZP 1/10, OSNP 2010/21-22/267) wskazał, że „Zakład Ubezpieczeń Społecznych nie jest uprawniony do kwestionowania kwoty zadeklarowanej przez osobę prowadzącą pozarolniczą działalność jako podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne, jeżeli mieści się ona w granicach określonych ustawą z dnia 13 października 1998 roku o systemie ubezpieczeń społecznych (jednolity tekst: Dz.U. z 2009 roku, nr 205, poz. 1585 ze zm.).”

Podsumowując: ZUS może zakwestionować zadeklarowaną podstawę wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne przedsiębiorców wyłącznie w przypadku, gdy ta kwota przekracza określoną w ustawie systemowej wysokość. W żadnym innym!


3. Czy żądania ZUS dotyczące zmiany podstawy wymiaru składek nie przedawniają się?

Oczywiście, że się przedawniają! Anna nigdy nie powinna być ścigana o zwrot zasiłków nie tylko dlatego, że otrzymywała je w prawidłowej wysokości, ale także dlatego, że ZUS po prostu spóźnił się z dochodzeniem swoich – jak się zresztą w końcu okazało – niesłusznych roszczeń. Oczywiście ZUS twierdzi inaczej i często w wydawanych przez siebie decyzjach potrafi kwestionować podstawę wymiaru składek ZUS za okres grubo przekraczający 5 lat. Tymczasem przepisy są w tej materii jednoznaczne – zgodnie z art. 24 ust. 4 ustawy systemowej, „(…) należności z tytułu składek ulegają przedawnieniu po upływie 5 lat, licząc od dnia, w którym stały się wymagalne”.  A to oznacza, że ZUS pod koniec 2019 roku nie miał już prawa kontrolować podstawy wymiaru składki zadeklarowanej przez Annę w styczniu 2012 roku. Nie mógł też w sposób jednostronny obniżyć podstawy wymiaru jej składek za ten miesiąc wydając decyzje. Po prostu jest już na to za późno! A skoro tak, to „(…) wymiar składek, które wygasły w następstwie przedawnienia, nie może zostać dokonany – jako bezpodstawny” – tak orzekł w wyroku z dnia 23 października 2013 roku Sąd Apelacyjny w Rzeszowie (sygn. akt: III AUa 521/13).


Jak bronił się ZUS w wydanej decyzji?

Posłużył się wiele razy już wykorzystywaną argumentacją, zgodnie z którą ma on prawo porównać kwotę pobranych zasiłków macierzyńskich z sumą zapłaconych składek na ubezpieczenia społeczne. Na podstawie tak przeprowadzonej kalkulacji uznano, że w przypadku Anny wpłacona przez nią składka nie jest równa pobranym zasiłkom (fakt – dostała ich więcej) i dlatego trzeba obniżyć podstawę wymiaru składki za styczeń 2012 roku do kwoty 450,00 zł. ZUS zastosował więc wobec Anny zasadę ekwiwalentności – wypłacimy ci tylko tyle, ile sama wcześniej nam wpłaciłaś.

Pewnie można by się w tym doszukać jakiegoś sensu, gdyby nie jeden drobiazg – taki sposób myślenia zaprzecza istocie systemu ubezpieczeń społecznych. Systemy zostały pomyślane tak, że obowiązek płacenia składek ZUS jest nałożony na wszystkich, tak żeby było z czego wypłacać odpowiednie świadczenia tym, którzy ich potrzebują. Także takim, którzy do tego ubezpieczeniowego garnka dorzucili trochę mniej niż inni. Co nie zmienia faktu, że i tak należy im się pomoc. A przepisy na to pozwalają. Szkoda tylko, że ZUS potrzebował 4 miesięcy, żeby się z tą argumentacją zgodzić i zmienić wydane decyzje.